Tytuł: "Kobieta bez twarzy"
Autor: Anna Fryczkowska
Wydawnictwo: Pruszyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 416
Ocena: 6/6
Książkę o której dzisiaj będzie mowa nabyłam na Targach Książki w Spodku. Od samego początku, wiedziałam że to będzie dobra lektura i się nie myliłam. Spędziłam miło czas czytając tą lekturę a dodatkowo poznałam pierwszą powieść p. Anny Fryczkowskiej. Odkąd pamiętam lubiłam czytać polskich autorów, ale ostatnio coraz częściej zaskakują mnie oni swoimi powieściami. Tak też jest w przypadku tej autorki - strzał w dziesiątkę!
Główną bohaterką powieści jest Hanna Cudny, która po tragicznej śmierci męża postanawia zmienić swoje życie, zerwać z przeszłością i przenieść się wraz z dwójką swoich dzieci na wieś. Wybór padł na Świątkowice - oazę spokoju, która znana jest bohaterce jeszcze z czasów dzieciństwa. Ma ona głęboką nadzieję, iż sielska atmosfera, bez szalonego miejskiego tempa życia pozwoli jej i dzieciom zapomnieć o ciężkich wydarzeniach. Hanna wynajmuje wiejską chatę pod lasem i rozpoczyna pracę jako nauczycielka języka angielskiego w miejscowej szkole. Niestety, życie czasami bywa przewrotne i to co sobie zaplanujemy bardzo często nie ma zastosowanie w praktyce. Wokół Hanny zaczynają dziać się dziwne rzeczy - jej córka Michalina znajduje w pobliskim lesie zwłoki kobiety, syn Maks przechodzi przez trudny okres buntu i nie potrafi poradzić sobie w wiejskiej szkole. Dodatkowo nagle bez śladu znikają rodzice jednego z uczniów szkoły, w której Hanna uczy. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze fakt, iż ktoś zaczął obserwować jej dom. Dzięki temu bohaterka zaczyna czuć się niepewnie oraz nieswojo na wsi, dlatego też podejmuje radykalne kroki, które mają zadbać nie tylko o nią samą, ale również o jej dzieci, które w Świątkowicach miały zaznać ukojenia bólu po stracie ojca.
Książka jest dla mnie wyjątkowym odkryciem i mogłabym tutaj całą listę superlatyw, jednakże skupię się na kilku z nich.
Akcja nabiera rozpędu już na samym początku powieści co dla mnie jest ogromnym plusem. Nie lubię czytać kilkunastostronicowych wstępów, które przygotowują czytelnika do danej akcji. Dla mnie dobra książka równa się z wartką akcją już od pierwszych kart powieści. Kryminał to gatunek, który powinien dostarczać wielu emocji, szybkich zwrotów akcji oraz podtrzymywać napięta atmosferę. Ta książka spełniła to w 100 %.
Na kolejną pochwałę zasługuje akcja prowadzona dwutorowo, dzięki czemu czytelnik może obserwować wydarzenia z dwóch różnych punktów widzenia, zarówno ze strony Hanny oraz jej córki - Michaliny. Taki zabieg dla mnie jest bardzo cenny, choć nie każdemu autorowi się to udaje. Córka opisuje wydarzenia całkowicie inaczej niż swoja matka, dzięki czemu możemy dowiedzieć się jak daną sytuacje pojmuje dorosły a jak dziecko.
Następne wyróżnienie - kryminał wpleciony w realia polskiej wsi. Nie wiem czy udało się Wam już to zauważyć po moich recenzjach, ale bardzo lubię książki gdzie akcja toczy się na wsi. Mieszkam na wsi, stąd moje zamiłowanie do tego typu scenerii. Książka również pod tym kątem spełniła moje oczekiwania - zdarzało mi się porównywać Świątkowice do mojej wsi, co było dla mnie szalenie fajne. Dodatkowo p. Fryczkowska bardzo bogato przedstawiła wieś na Podlasiu oraz pobliskie tereny. Myślę, że nie jeden 'mieszczuch' dzięki tej książce może się przekonać, że życie na wsi to nie taka czysta sielanka.
Na podkreślenie zasługuje także okładka - jest rewelacyjna i fantastycznie komponuje się z całą powieścią. Jej projekt wykonała Dorota Kulawik która również zasługuje na wyróżnienie.
Na podkreślenie zasługuje także okładka - jest rewelacyjna i fantastycznie komponuje się z całą powieścią. Jej projekt wykonała Dorota Kulawik która również zasługuje na wyróżnienie.
Autorka wykonała kawał dobrej roboty, bo jestem zachwycona książką. Myślę, ze zaspokoi ona nie jednego fana dobrej lektury. Gorąco polecam książkę i gwarantuję, że nie pożałujecie czasu poświęconego na tą pozycję. Teraz sama muszę nadrobić zaległości i przeczytać pozostałe książki p. Anny Fryczkowskiej.
Czytałam jakiś czas temu i też podobała mi się
OdpowiedzUsuńCzytałam i też mi się podobała.)
OdpowiedzUsuńLubię Fryczkowską, a Kobieta bez twarzy na razie jest moją absolutną faworytką:-)
OdpowiedzUsuńCzytałam tej autorki "Trafiona - zatopiona", podobała mi się, tak więc i po tą chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki p. Anny Fryczkowskiej, ale inne dzieła z tej serii Asy Kryminału znam i bardzo dobrze wspominam, dlatego jak nadarzy się okazja, to przeczytam również "Kobietę bez twarzy". Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń