Autor: Laura Izabela Jurga Tytuł: "Moje pory roku" Ilość stron: 244 PREMIERA: 15.05.2014
" (...) wiem, że warto się angażować, warto być dla innych i warto kochać. To cześć Człowieczeństwa. Ale to także pewne ryzyko, które podejmujemy, gdy wchodzimy w głębsze relacje z ludźmi. Ryzyko odrzucenia, braku akceptacji, niezrozumienia. Nikt nie gwarantuje nam przecież szczęścia, nie uchroni od wszystkich porażek, bólu." Laura Izabela Jurga to wspaniała kobieta, bohaterka książki "Moje pory roku", która od urodzenia walczy ze swoją niepełnosprawnością oraz ciągle dąży do pełnej samodzielności, napotykając przy tym wiele przeszkód.
Autorka powieści urodziła się z czterokończynowym niedowładem na skutek dziecięcego porażenia mózgowego. Jej brak bliźniak niestety był za słaby oby walczyć, dlatego rodzice tym bardziej walczyli o nią, poddając ją intensywnej rehabilitacji. "Godziny ćwiczeń na materacu, mojego krzyku, który czasem był spowodowany bólem rozciąganych, napiętych mięśni, a czasem dziecięcą przekorą." Pani Laura w swojej książce prowadzi czytelnika przez kolejne etapy swojego życia, opowiada o ważnych, cennych i wzruszających dla niej chwilach. I tak możemy przeczytać o spotkaniu z papieżem Janem Pawłem II, podróżach do ukochanych Włoch, odcinaniu pępowiny, całej edukacji, życiu zawodowym, pracy jako wolontariuszka oraz relacjach rodzinnych, szczególnie z jej siostrzeńcem - Maćkiem.
Od samego początku nie wiedziałam czego mogę spodziewać się po tej książce, była to więc dla mnie intrygująca zagadka. Teraz, kiedy jestem już po lekturze mogę napisać, że nie żałuję ani minuty spędzonej w egzemplarzem. Autorka uświadomiła mi jak trudne jest życie człowieka z ograniczeniem organizmu oraz jak ciężko jest z tym walczyć. Jednakże można! Można ukończyć studia, zrobić karierę zawodową, mieć wspaniałych przyjaciół oraz podróżować po świecie. Co mnie mocno uderzyło w książce - Pani Laura nie ma do nikogo pretensji, nie obwinia nikogo za to jaka jest. Co więcej - cieszy się życiem, spełnia swoje marzenia i jest tak aktywną osobą jak mało który jej pełnosprawny rówieśnik.
Największą zaletą książki jest szczerość i otwartość autorki, która otwarcie opisuje szczęśliwe chwile, jak i te tragiczne - kiedy umiera jej siostrzeniec. Jestem pełna podziwu za to z jaką gracją i lekkością potrafi ona opisać swoje życie - krok po kroku, nie oszczędzając czytelnikowi szczegółów. W trakcie czytania utożsamiłam się z autorką i cichutko kibicowałam jej. Powieść jest bardzo prosta w odbiorze, chociażby sama tematyka mogłaby sugerować trudną opowieść. Napisana jest lekkim i dostępnym dla każdego czytelnika językiem.
Książkę polecam nie tylko osobom niepełnosprawnym, ale również każdemu kto nie potrafi docenić swojego spokojnego i poukładanego życia.
Na koniec przytoczę fragment książki, który najbardziej mnie wzruszył: "Kiedy zdjęto mi gips, zobaczyłam inne stopy, inaczej ustawione,
zobaczyłam pierwszy raz czubki własnych palców i przeżyłam szok. Tego
samego dnia poprosiłam Mamę, żeby włożyła mi nowe, brązowe spodenki
dresowe i szare, sznurowane buciki, które długo czekały na tę chwilę.
Dobrze pamiętam, że sama wstałam z dużego, inwalidzkiego wózka i
samodzielnie zrobiłam kilka kroków w korytarzu Dziecięcego Szpitala w
Busku‑Zdroju. Płakał cały personel. Płakała moja Mama. Ja chyba nie.
Pamiętam tylko to uczucie, że stało się coś ważnego… chodziłam wreszcie
na całych stopach, choć moim krokom długo jeszcze brakowało pewności.
Czekała mnie teraz długa rehabilitacja."
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwo Esprit.
Tak, zgadzam się z Tobą. A powiedz mi - też masz wrażenie że w połowie książki akcja tak jakby zwolniła i zrobiło się nudnawo, aby znowu pod koniec książki przyspieszyć?
Zastanawiałm się ostatnio nad tą książką. Widzę, że warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest dosyć dobrze napisana, jednakże Ameryki w niej nie odkryjesz :)
UsuńNie mniej jednak polecam na wiosenny wieczór.
Wspaniała recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :)
UsuńWłaśnie kończę ją czytać. Podzielam Twoją opinię :) Książka jest świetna!
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się z Tobą. A powiedz mi - też masz wrażenie że w połowie książki akcja tak jakby zwolniła i zrobiło się nudnawo, aby znowu pod koniec książki przyspieszyć?
UsuńKryzys czytelniczy dotknął mnie ok. 120-150 strony. Dziś umieszczę recenzję na blogu, więc zapraszam :)
UsuńZaraz się z nią zapoznam.
UsuńUwielbiam takie właśnie książki!! :D
OdpowiedzUsuńW takim razie gorąco polecam! :)
UsuńWalka z własnym ciałem, ograniczeniami i pogoda ducha mimo wszystko- chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZgadza się. Świetnie to opisałaś i kilku słowach :)
UsuńJak najbardziej się pod Twoimi słowami podpisuję.
Usuń