poniedziałek, września 15, 2014

"Tysiąc dni w Wenecji" - Marlena de Blasi



Tytuł: "Tysiąc dni w Wenecji"
Autor: Marlena de Blasi
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 304

Kiedyś otrzymałam od swojej przyjaciółki pytanie: "z czym ci się kojarzą Włochy?". Znaleźć odpowiedź na to pytanie wcale nie była taka proste, albowiem nie miałam jeszcze okazji nigdy tam być. Po namyśle odpowiedziałam jednak: "oliwki, pyszne i lekkie jedzenie, wino i słońce". Przyjaciółka stale namawia mnie na odwiedzenie tego kraju w trakcie następnych wakacji (na rzecz Chorwacji). Aby pobudzić mój apetyt, postanowiła zrobić mi prezent i podarowała mi dwie książki Marleny de Blasi: "Tysiąc dni w Wenecji" oraz "Tysiąc dni w Toskanii". Dzisiaj moje wrażenia w krótkiej, aczkolwiek treściwej podróży po Wenecji. Bardzo lubię egzemplarze, które zabierają mnie do innego świata, który kawałek po kawałku odkrywa przede mną wszystkie swoje zakamarki, których z pewnością nie będę miała okazji nigdy poznać.

Główna bohaterka to Amerykańska dziennikarka w średnim wieku, która ma za sobą już kilka wizyt w Wenecji. Podczas jednego z takich wypadów poznaje sympatycznego i przystojnego Włocha, który zakochał się w niej rok wcześniej, kiedy ta przechadzała się po placu Świętego Marka. Fernando na tyle zawrócił jej w głowie i tak rozkochał w sobie, że kobieta postanowiła rzucić swoje poukładane życie w Ameryce i rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Nowy kraj, odmienna kultura, inny styl życia Włochów będą dla Marleny nie lada wyzwaniem.

"W Wenecji kryją się wszystkie nasze fantazje. Woda, światło, kolor, zapach, ucieczka, przebranie, swoboda są niczym uplecione ze złota i naszyte na spódnicę, którą Wenecja wlecze po kamieniach za dnia i rozpościera nad laguną nocami, nigdy całkiem czarnymi. Podążam tam, dokąd prowadzi mnie Wenecja."

Myślałam, iż lektura ta skupiać będzie się tylko i wyłącznie na romansie wspomnianej pracy. Na szczęście tak się nie stało. Faktycznie miłość tutaj zaprezentowana jest tako dojrzały owoc, pielęgnowany przez kobietę i mężczyznę. Nie jest to jednak przesłodzona historia.

„Życie we dwoje nigdy nie oznacza, że wszystko dzieli się na pół. Trzeba na zmianę dawać i brać, raz więcej, raz mniej. To nie to samo, co zgoda na zjedzenie kolacji poza domem, kiedy nie ma się ochoty wychodzić, ani ustalanie, kto tego wieczoru będzie masowany olejkiem z nagietka. W życiu pary zdarzają się okresy, które moim zdaniem przypominają nieco nocną wartę. Jedna osoba czuwa, często bardzo długo, i zapewnia spokój drugiej, która dzięki temu może nad czymś pracować. Nad czymś co jest ciężkie i najeżone kolcami. Jedna osoba wchodzi w ciemność, a druga pozostaje na czatach, by sprawować pieczę.”

Razem z Marleną i jej Nieznajomym (tak nazywa Fernanda) poznajemy historię Wenecji, odkrywamy zaułki tego pięknego miasta, wędrujemy po wyspie, robimy zakupy na targu, spędzamy czas w kawiarniach, zwiedzamy kościoły, a także pływamy gondolami po niezliczonej ilości kanałów. Bohaterowie oprócz samych przyjemnych chwil, pracują również nad remontem mieszkania, a także przygotowują się do ceremonii ślubnej. Oraz oczywiście temat jedzenia - autorka dość bogato potraktowała to zagadnienie, częstując czytelnika bogatymi opisami potraw (tej książki zdecydowanie nie można czytać mając pusty żołądek). Tak, tak - udało mi się poczuć ten włoski klimat. 

Co jeszcze utkwiło w mojej pamięci to opis turystów przebywających na wakacjach w Wenecji oraz stylu życia Włochów. Z uśmiechem na ustach czytałam o luźnym, leniwym i lekkim (3xL) sposobie na życie mieszkańców Wenecji oraz ich perypetiach z turystami, którzy potrafią być różni...

"Japońscy turyści domagają się sassacaia po trzydzieści tysięcy lirów za kieliszek, Niemcy piją piwo, Amerykanie głośno czytają przerywniki, Anglicy bulwersują się brakiem krzeseł i stolików, Francuzom nigdy nie smakuje wino, a Australijczycy sprawiają wrażenie wiecznie podpitych".

Niniejszy egzemplarz to ciepła powieść o miłości nie tylko do mężczyzny, ale również do nowego miejsca. Z pewnością jest to również książka o odwadze, pasji i poświęceniu dla drugiego człowieka. Ta pozycja w pełni mnie usatysfakcjonowała i cieszę się że poświeciłam jej kilka swoich wolnych chwil. W kolejce już czeka kolejna powieść autorki: "Tysiąc dni w Toskanii".

5 komentarzy:

  1. Muszę ja mieć, koniecznie. To moje klimaty w 100%.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie książki za pomocą których można podróżować do pięknych miejsc:) z pewnością kiedyś sięgnę po tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam, niestety u mnie takiego zachwytu nie wzbudziła, dla mnie było nudnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Już sama okładka zachęca...

    OdpowiedzUsuń
  5. pamiętam udzielony w ddtvn wywiad z autorką. do Toskanii przekonania jako takiego nie mam, ale pisarka zrobiła na mnie b. ciepłe wrażenie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Okrety Myśli , Blogger