poniedziałek, marca 16, 2015

Recenzja filmu "Instrukcji nie załączono" (2013)


 
Każda osoba, która choć trochę interesuje się filmem oraz tym co leci w kinach spotkała się pewnie z opowieścią, w której matka porzuca swoje dziecko ojcowi, aby ten mógł zmierzyć się z trudami samotnego wychowania dziecka i porzucenia swojego dotychczasowego luźnego życia. Podobną historię przedstawia film "Instrukcji nie załączono", jednak z małą różnicą jaką jest niezwykle zaskakujące i nieprzewidywalne (dla mnie) zakończenie.

Produkcja opowiada o trudach samotnego wychowywania córeczki przez głównego bohatera. Sytuacja dla Valentina jest o tyle dramatyczne, ponieważ prowadził on beztroskie życie w skąpanym w słońcu Acapulco kiedy dziecko zostało wręczone mu do rąk. Młody tata musiał wiele w swoim życiu zmienić: przede wszystkim siebie, styl życia, pracę, miejsce zamieszkania. Valentin robił wszystko, aby Maggie miała życie jak w bajce rozpieszczając ją i dając czego tylko zapragnęła. Szczęśliwe dzieciństwo dziewczynki uległa gwałtownej zmianie, kiedy przypomniała sobie o niej jej mama. Dziewczynka stała się obiektem sporu byłych kochanków, jednakże robili oni wszystko, aby nie wpłynęło to na jakość życia ich córeczki. Zakończenie było dla mnie ogromnym zaskoczeniem - mało kiedy potrafi mnie tak zaskoczyć, ale tutaj byłam w totalnym szoku z obrotu wydarzeń.

Film to połączenie dramatu z wieloma scenami humorystycznymi, opisujące trudy samotnego wychowywania dziecka przez jednego rodzica, a następne sądowe przepychanki rodziców o dziecko i wzajemne pranie brudów. Produkcja ma jednak również i drugie głębsze przesłanie - własne słabości i lęki (strach, ciemność) z którymi trzeba walczyć w latach dziecięcych oraz będąc już dorosłą osobą. Pomimo tego, iż przedstawiona historia jest szablonowa to opowieść wciąga i zachęca do pozostania z nią do końca.

2 komentarze:

Copyright © 2016 Okrety Myśli , Blogger