Filmy akcji nie należą do tych, z gatunku moich ulubionych. Wiem jednak, że takie uwielbia mój małżonek, dlatego też co pewien czas występują w naszym repertuarze. Przypadł mi zaszczyt wyboru filmu na mroźny wieczór i w moje ręce wpadł film "Non-stop". Dlaczego wybór padł akurat na ten tytuł? Albowiem akcja filmu osadzona jest na pokładzie samolotu, a produkcje tego typu chętnie oglądam.
Bill Marks to główny bohater niniejszego thrillera, który wciela się w postać agenta FBI. Jego zadaniem jest pilnowanie bezpieczeństwa na pokładach samolotu na wypadek ataku terrorystycznego, pozostając jednocześnie anonimowym. Pewnego dnia podróżuje jak co dzień samolotem z Nowego Jorku do Londynu, kiedy otrzymuje tajemniczą wiadomość tekstową, z żądaniem okupu. Jeżeli oczekiwana kwota nie zostanie wpłacona na podany numer konta bankowego, co kilkanaście minut będzie ginąć jeden pasażer samolotu. Niestety groźby stopniowo zostają realizowane, co potęguje gniew i frustrację Billa. Podejrzanym jest każdy pasażer. Życie 150 osób na pokładzie samolotu pozostawia wiele wątpliwości. Bohaterowi w przezwyciężeniu zła pomagają stewardessa oraz zaprzyjaźniona pasażerka.
Produkcja robi wrażenie. Klaustrofobiczne pomieszczenie jakim jest samolot sprawiło, iż czułam strach i napięcie każdego z pasażerów oraz ich szybki i paniczny oddech. Początkowe tajemnicze poszukiwania terrorysty szybko zamieniły się na krwawe przerzucanie winy z jednego pasażera na drugiego, aż w końcu doszło do wysnucia podejrzenia, iż to sam bohater jest porywaczem samolotu. Ten jednak temu zaprzecza. Na statku powietrznym panuje totalna dezorientacja i bałagan. W końcu na pokładzie zostaje odnaleziona bomba. Czasu jest niewiele, a ona sama jest niemożliwa do rozbrojenia. Zagadka zostaje rozwiązana, a dzięki trzeźwo myślącym pasażerom działającym pod dyktando agenta FBI udaje się sprowadzić na ziemię samolot z pasażerami.
Ciekawy jest wątek życia prywatnego Billa Marksa. Okazuje się, iż ten stateczny facet boryka się z problemami osobistymi, jakimi są min. strata córki, która po ciężkiej chorobie odeszła w wieku kilku lat oraz alkoholizm. Niestety te dwa elementy niszczą bohatera.
Nie będę ukrywać, że jest to jeden z lepszych filmów akcji jakie miałam okazję oglądać. Było ich niewiele, ale na prawdę zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Szybka i dynamiczna akcja trzymająca w napięciu sprawiły, iż prawie dwugodzinny film przeleciał w mgnieniu oka. Właściwie już od samego początku produkcji, musicie nastawić się na dużą dawkę emocji i napięcia, co jest niewątpliwym atutem.
Filmy akcji uwielbia oglądać mój mąż. Ja tylko czasami :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty - sporadycznie sięgam po ten typ filmów, ale tym razem byłam zadowolona.
UsuńCoś dla mojego narzeczonego :)
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie zadowolony.
UsuńLubię oglądać filmy akcji, więc zapisuję tytuł.
OdpowiedzUsuńZachęcam.
UsuńPo filmy akcji nie sięgam może bardzo często, bo wolę jednak dramaty, ale nie pogardzę produkcją, w której tak dużo się dzieje. Muszę tylko przyznać, że Liam Nesson nie należy do moich ulubionych aktorów, ale to nic :)
OdpowiedzUsuńJa również wolę dramaty, jednak od czasu do czasu przyda się taka szybka akcja. Osobiście również nie gustuję w tym typie filmów, ale polecam gorąco. Warto się przełamać.
Usuń