Ileż można opowiadać o baranach? Niewiele. Dlatego też film "Barany. Islandzka opowieść" nie opowiada zawiłej historii z rozbudowanymi wątkami pobocznymi, a ukazuje chłodną relację dwóch braci hodujących rzadką odmianę owiec. Całość przedstawiona jest w akompaniamencie krajobrazów islandzkiej wioski, gdzie czas płynie wolno i swobodnie. Króluje tutaj nuda, chłód i samotność.
Gummi i Kiddi to bracia w podeszłym wieku. Pomimo tego, iż mieszkają obok siebie to nie rozmawiają ze sobą. Jedyną formą kontaktu są listy, które przesyłają między sobą za pomocą psa. Przyczyny konfliktu nie zostały ujawnione, ale nie jest istotne w tej historii. Jeden z braci jest spokojny, opanowany i twardo stąpa po ziemi. Drugi z nich jest porywczy, agresywny i lubi robić wokół siebie dużo szumu. Oboje z pewnością są oschli i małomówni. W trakcie corocznego konkursu na najlepszego barana, nieznacznie wygrywa Kiddi. Gummi nie może pogodzić się z porażką i przekazuje informację do lekarza weterynarii, iż zwierzęta brata mają zaraźliwą chorobę. Służby weterynaryjne podejmują decyzję o likwidacji wszystkich owiec w dolinie. Bracia nie mogą pogodzić się z decyzją władz, dlatego jeden z nich podejmuje trudną decyzję, której skutki w późniejszym czasie będą tragiczne.
Najważniejszym elementem tego filmu są dla mnie przepiękne krajobrazy, przedstawiające nieodkryte islandzkie wioski, pełne spokoju i ukojenia. Wioska wygląda tak, jakby czas się z niej zatrzymał. Co jest ważne - wszystko przedstawione jest naturalnie, bez zbędnego kolorowana czy kiczu. Nie ukrywam, iż niejednokrotnie poczułam się jak w prawdziwej bajce. Na pierwszy rzut oka w filmie niewiele się dzieje, jednakże wykreowana historia z czasem nabiera rozpędu. Pojawiają się nowe wątki, bracia znajdują wspólny cel, dla którego dobra muszą działać razem. Czy pomimo wieloletniego konfliktu dojdą do porozumienia? Kolejnym ciekawym tematem jest relacja pomiędzy ludźmi a owcami. Zwierzęta traktowane są tam jak członkowie rodziny, o których się dba i pielęgnuje. Owce to całe ich życie. Niestety mieszkańcy wioski nie mają do dyspozycji żadnych rozrywek, dlatego też cały swój czas poświęcają zwierzętom.
Film jest dość specyficzny - jednym się będzie podobał, innym nie. Przedstawiona fabuła może fascynować, ale również nudzić. Zachowania braci mogą drażnić, ale też i śmieszyć. Sądząc jednak po wysokich ocenach z którymi się spotkałam i po ilości zdobytych nagród można podejtrzewać, iż produkcja ma zdecydowanie więcej zwolenników, aniżeli przecinków.
Islandia mnie bardzo mocno fascynuje, kojarzy mi się z takimi dzikimi, pięknymi terenami...
OdpowiedzUsuńA ja z ciekawości obejrzę, wprost przepadam za widokami pięknych krajobrazów, na pewno warto zobaczyć produkcję choćby dla takich spokojnych miejsc :)
OdpowiedzUsuńHmm sama nie wiem. Jestem ciekawa tych pięknych widoków.
OdpowiedzUsuńA jestem ciekawa jak to wygląda :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam islandzkie krajobrazy. Są iście bajkowe. W każdym razie jestem zainteresowana powyższym filmem.
OdpowiedzUsuń