środa, maja 28, 2014

"Morderca bez twarzy" - Henning Mankell


Autor: Henning Mankell
Tytuł: "Morderca bez twarzy"
Rok wydania: 2004
Ilość stron: 301


Hening Mankell to twórca skandynawskich kryminałów. Jego powieści są charakterystyczne i bardzo przekonują mnie do siebie, ponieważ w ciekawy i dość krytyczny sposób opisują tematy społeczne, relacje międzyludzkie oraz mentalność szwedów. Niniejsza książka była moim drugim spotkaniem z autorem i na pewno nie ostatnim.

Od pierwszej strony książki akcja zaczyna mocno wciągać. Na odludziu zostaje brutalnie zamordowany staruszek, a jego żona została pobita i podduszona. Policję zawiadomili sąsiedzi, którzy nic nie widzieli bo w tym czasie spali. W szpitalu małżonka wypowiedziała swoje ostatnie słowo "zagraniczni", które staje się tropem do odnalezienia zagadki. Dodatkowym elementem które ma pomóc w rozwiązaniu zagadki jest nietypowy i nieznany szwedom węzeł, który został zawiązany na szyi zamordowanej. Śledztwo prowadzi Kurt Wallander i to jego zadaniem jest odnalezienie sprawców.

W powieści czytelnik spotka się z wątkiem liberalnego podejścia do imigracji, ksenofobią oraz rasizmem. Jest to odpowiedź na obecność imigrantów w Szwecji z Europy Środkowo - Wschodniej po upadku komunizmu. Mimo tego, iż są do dość trudne tematy, autor poradził sobie z nimi wręcz wzorowo. Co więcej - bardzo podoba mi się połączenie intrygi kryminalnej i analizy szwedzkiego problemu społecznego. 

Główny bohater to zwykły policjant, który jak to zwyczajny człowiek oprócz pracy zawodowej ma również swoje życie prywatne, któremu w powieści poświęca się dość sporo uwagi. Kurt ma za sobą rozstanie z ukochaną, nieposłuszną nastolatkę która unika spotkań oraz musi opiekować się starym i schorowanym ojcem, który wymaga już specjalistycznej opieki medycznej. Początkowo delikatnie mi to przeszkadzało że aż tyle uwagi poświęca się kwestii prywatnej głównego bohatera, jednak z czasem wątek ten nabrał pikanterii i zakończył się całkiem sympatycznie.

Książkę czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie. Potwierdziła się moja teza dotycząca powieści Mankella - dobry kryminał z ciekawie skonstruowaną intrygą, korespondujący z problemami Szwecji, który czyta się bez większego wysiłku. Nie mniej jednak muszę wspomnieć o jednym minusie książki - początkowo myślałam, że to chwilowa niedyspozycja autora a jednak nie. Początek książki był wciągający i to mocno. W połowie książki zrobiło się nudno - policjanci podejmowali jakieś banalne wątki, albo w ogóle siedzieli na tyłku, dlatego też akcja wyraźnie zwolniła, a mnie zaczynało to denerwować. Na szczęście końcówka znowu nadrobiła dobrym tempem, wartką akcją i ciekawym obrotem spraw.

Polecam wszystkim wielbicielom skandynawskich kryminałów. 

4 komentarze:

  1. Widzę, że jest teraz moda na skandynawskie kryminały. Osobiście chciałem planuję zacząć od Camilli Läckberg, ale z czasem może poszerzę horyzonty. Recenzja krótka, zwięzła i na temat. Przyjemnie i szybko się czytało. Myślę zaglądać tu częściej ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś na pewno poznam tę książkę :) Skandynawskich kryminałów nie czytałam i szczerze mówiąc mało czytam tegoż gatunku (zaledwie dwie książki). Wynika to z mojej długiej listy i tego, że mimo wszystko wolę inne gatunki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam. Lubię Mankella, a samego Kurta darzę wielką sympatią;) Rozumiem, że spokojnie tocząca się akcja i poświęcanie uwagi życiu prywatnemu policjanta może przeszkadzać, ale ja nie widzę w tym nic złego - w tym przypadku. Może się przyzwyczaiłam...a może po prostu temu autorowi jestem w stanie wybaczyć więcej, niż innym;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię kryminały i chętnie poznaję twórczość autorów, z którymi wcześniej nie miałam do czynienia, dlatego będę miała na uwadze tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Okrety Myśli , Blogger