środa, października 19, 2016

Recenzja filmu "Na granicy" [2016]



Polskie filmy są różne. Można spotkać się z słabą komedią jak i thrillerem na dobrym poziomie, takim jak np. "Supermarket" czy "Jeziorak".  Kilka miesięcy temu premierę miał debiutancki film Wojciecha Kasperskiego - "Na granicy" przedstawiający historię ojca i dwóch synów, którzy wybrali się w Bieszczady, aby odpocząć. Produkcja dostarcza widzowi nie tylko wiele wrażeń oraz pięknych widoków dzikiej przyrody, ale również mrozi krew w żyłach i przedstawia transformację młodego człowieka.

Były pracownik straży granicznej po bolesnych rodzinnych doświadczeniach zbiera swoich dwóch synów na męską przygodę. Mają odciąć się od rzeczywistości, zwolnić tempo i naładować akumulatory. Niestety rodzinną sielankę przerywa tajemniczy mężczyzna, który niespodziewanie zjawia się w chacie. Facet jest mokry, wymarznięty, wyczerpany. Co więcej - jego ubranie jest zakrwawione, a w plecaku znajduje się naładowana broń. Ojciec chłopców idąc po jego śladach, postanawia dowiedzieć się prawdy o tym człowieku. Pozostawieni w domu Janek i Tomek nie radzą sobie z nieznajomym, co doprowadza do sytuacji gdzie zginie nie jeden człowiek...

Na pierwszy rzut oka wysuwa się obłędny klimat produkcji. Śnieżnobiałe Bieszczady, dzikie tereny pozbawione prądu, internetu, telewizji zapierają dech w piersiach i powodują, że można byłoby oglądać bez końca. Białe, jasne i pełne słońca za dnia są bardzo atrakcyjne. Nocą - brak światła, dróg, ścieżek, kontaktu ze światem rodzi strach i niepokój. Zdjęcia są niewątpliwie jedną z największych zalet filmu. Gra aktorska jest na wysokim poziomie. Bohaterów jest kilku, ale dla mnie jest to sytuacja "na plus" (nie liczę krótkiego wątku imprezy w karczmie). Każdy z nich wcielił się w swoją rolę fantastycznie, jednak największe wrażenie zrobił na mnie Marcin Dorociński. Początkowo sympatyczny i potulny strudzony wędrowiec, który przemienił się w bezwzględną i brutalną bestię, która zniszczy każdego kto stanie na jego drodze. 

Tytuł filmu - "Na granicy" ma tutaj dwa znaczenia. Pierwsze - granica geograficzna. Druga - granica pomiędzy dzieciństwem a dorosłością, którą muszą przekroczyć synowie byłego strażnika - Janek i Tomek. Początkowo to dwaj chłopcy, którzy są nieporadni i ślamazarni. Wydarzenia mające miejsce w chacie, chęć przetrwania, a później zemsty czyni z nich dojrzałych mężczyzn pełnych odwagi i zaangażowania w walkę nie tylko o własne życie, ale również życie najbliższych. Ciekawe studium dorastania człowieka.

Fabuła tak na prawdę niczym mnie nie zaskoczyła. Zdarzyło się kilka sytuacji, w których parsknęłam śmiechem, co raczej nie powinno mieć miejsca w thrillerze. Jednak duża ilość testosteronu, twardej męskiej walki o przetrwanie oraz klimatyczne i kameralne zdjęcia sprawiły, że "Na granicy" będę miło wspominać i polecać na długie jesienne wieczory.

4 komentarze:

  1. Oglądałam zwiastun i był niesamowity :) na pewno kiedyś obejrzę film :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm..zastanawiająca recenzja, ale mimo to mam zamiar zobaczyć ten film ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. To bardziej klimaty mojego męża niż moje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. mam mieszane uczucia, napewno spróbuje obejrzeć

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Okrety Myśli , Blogger