wtorek, października 25, 2016

Recenzja filmu "Ukojenie" [2015]

Recenzja filmu "Ukojenie" [2015]


Anthony Hopkins to wspaniały aktor, znany min. z filmów "Milczenie owiec" czy "Hannibal". Czasy młodości ma on już daleko za sobą, jednak wiek nie stanął mu na przeszkodzie aby po raz kolejny zagrać jedną z głównych ról w kolejnej produkcji. To właśnie gra aktorska Hopkinsa zachęciła mnie do obejrzenia "Ukojenia". Nie zawiodłam się.

Policjant Joe oraz jego współpracownica Katherine pracują nad znalezieniem mordercy kilku osób, z pozoru kompletnie ze sobą nie powiązanych. Niestety ich działania nie przynoszą rezultatów, w związku z czym postanawiają prosić o pomoc emerytowanego psychiatrę Johna, który kiedyś współpracował z FBI. Mężczyzna ma wyjątkowe zdolności, które charakteryzują się tym, iż potrafi odczytać co działo się ze zmarłym przed śmiercią poprzez kontakt z ciałem lub jego rzeczami osobistymi. John, nie dość że już lekko podupadł na zdrowiu to dodatkowo boryka się z problemami osobistymi. Nie potrafi zapomnieć o zmarłej na białaczce córce. Psychiatra postanowił jednak włączyć się w śledztwo i pomóc agentom w rozwiązaniu zagadki. Nie spodziewał się jednak, że zamordowani ludzie będą mieli tyle wspólnego z jego córką, a on sam z mordercą...

Nie ukrywam, iż produkcję filmową obejrzałam z szczerym zaciekawieniem, a jego zakończenie zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Niezbyt szybkie tempo akcji, ale za to żmudne i wnikliwe studium przypadku jakim jest morderstwo - jego powody, skutki dla rodziny, zalety i wady. Niesamowicie ciekawa zagadka kryminalna, połączona z trudnym tematem społecznym, nagłe zwroty akcji oraz stopniowo dawkowane napięcie wykreowały kawał dobrej sztuki! Kiedy już poznajemy mordercę oraz przyczyny jego działania to tak na prawdę ciężko go osądzić jednoznacznie. Dziwne prawda? Bestia zabija ludzi, a ja zastanawiam się jak go ocenić - niech to zachęci Was do obejrzenia tego filmu.

Anthony Hopkins fantastycznie wcielił się w rolę emerytowanego psychiatry. Przez cały seans podziwiałam jego sprawność i trzeźwość umysły oraz siłę i zaangażowanie w produkcję. Przecież ten mężczyzna ma już prawie 80 lat co tylko potwierdza prawdziwy talent do gry aktorskiej. Nie sposób pominąć pracy Colina Farrella, którego zapamiętałam z filmu "Telefon" [2002]. Jego żywiołowość oraz niebanalność wniosły do produkcji wiele świeżości.

Podsumowując: bardzo dobry, klimatyczny thriller z niezbyt dużym nakładem finansowym. Rewelacyjny scenariusz, dobra dynamika i zwroty akcji, kilka szybkich pościgów. Najbardziej zaskakuje zakończenie i jego drugie dno.

środa, października 19, 2016

Recenzja filmu "Na granicy" [2016]

Recenzja filmu "Na granicy" [2016]


Polskie filmy są różne. Można spotkać się z słabą komedią jak i thrillerem na dobrym poziomie, takim jak np. "Supermarket" czy "Jeziorak".  Kilka miesięcy temu premierę miał debiutancki film Wojciecha Kasperskiego - "Na granicy" przedstawiający historię ojca i dwóch synów, którzy wybrali się w Bieszczady, aby odpocząć. Produkcja dostarcza widzowi nie tylko wiele wrażeń oraz pięknych widoków dzikiej przyrody, ale również mrozi krew w żyłach i przedstawia transformację młodego człowieka.

Były pracownik straży granicznej po bolesnych rodzinnych doświadczeniach zbiera swoich dwóch synów na męską przygodę. Mają odciąć się od rzeczywistości, zwolnić tempo i naładować akumulatory. Niestety rodzinną sielankę przerywa tajemniczy mężczyzna, który niespodziewanie zjawia się w chacie. Facet jest mokry, wymarznięty, wyczerpany. Co więcej - jego ubranie jest zakrwawione, a w plecaku znajduje się naładowana broń. Ojciec chłopców idąc po jego śladach, postanawia dowiedzieć się prawdy o tym człowieku. Pozostawieni w domu Janek i Tomek nie radzą sobie z nieznajomym, co doprowadza do sytuacji gdzie zginie nie jeden człowiek...

Na pierwszy rzut oka wysuwa się obłędny klimat produkcji. Śnieżnobiałe Bieszczady, dzikie tereny pozbawione prądu, internetu, telewizji zapierają dech w piersiach i powodują, że można byłoby oglądać bez końca. Białe, jasne i pełne słońca za dnia są bardzo atrakcyjne. Nocą - brak światła, dróg, ścieżek, kontaktu ze światem rodzi strach i niepokój. Zdjęcia są niewątpliwie jedną z największych zalet filmu. Gra aktorska jest na wysokim poziomie. Bohaterów jest kilku, ale dla mnie jest to sytuacja "na plus" (nie liczę krótkiego wątku imprezy w karczmie). Każdy z nich wcielił się w swoją rolę fantastycznie, jednak największe wrażenie zrobił na mnie Marcin Dorociński. Początkowo sympatyczny i potulny strudzony wędrowiec, który przemienił się w bezwzględną i brutalną bestię, która zniszczy każdego kto stanie na jego drodze. 

Tytuł filmu - "Na granicy" ma tutaj dwa znaczenia. Pierwsze - granica geograficzna. Druga - granica pomiędzy dzieciństwem a dorosłością, którą muszą przekroczyć synowie byłego strażnika - Janek i Tomek. Początkowo to dwaj chłopcy, którzy są nieporadni i ślamazarni. Wydarzenia mające miejsce w chacie, chęć przetrwania, a później zemsty czyni z nich dojrzałych mężczyzn pełnych odwagi i zaangażowania w walkę nie tylko o własne życie, ale również życie najbliższych. Ciekawe studium dorastania człowieka.

Fabuła tak na prawdę niczym mnie nie zaskoczyła. Zdarzyło się kilka sytuacji, w których parsknęłam śmiechem, co raczej nie powinno mieć miejsca w thrillerze. Jednak duża ilość testosteronu, twardej męskiej walki o przetrwanie oraz klimatyczne i kameralne zdjęcia sprawiły, że "Na granicy" będę miło wspominać i polecać na długie jesienne wieczory.

poniedziałek, października 17, 2016

Jorn Lier Horst - "Szumowiny"

Jorn Lier Horst - "Szumowiny"



Autor: Jorn Lier Horst
Tytuł: "Szumowiny"
Ilość stron: 348
Data wydania: 14.09.2016r.


"Szumowiny" to kolejna powieść Horsta przedstawiająca prywatne i zawodowe zmagania norweskiego policjanta Williama Wistinga. Po raz kolejny będzie musiał zmierzyć się nie tylko z ciekawą zagadką kryminalną, obawą o własne zdrowie ale również lękiem o życie ukochanej córki. 

W jednym z nadmorskich miasteczek morze wyrzuciło na ląd ludzką stopę w bucie do biegania. Widok niezbyt przyjemny, ale jak można się było tego spodziewać - przyciągnął tłum gapiów zainteresowanych niecodziennym znaleziskiem. Kilka dni po tym wydarzeniu sytuacja powtórzyła się i to niejednokrotnie. Czy ktoś odcina stopy i wrzuca je do morza? A może zwłoki cały czas pozostają gdzieś na dnie morskim? Dlaczego wszystkie odnalezione stopy są lewe? Policja zaczyna prowadzić śledztwo, które okazuje się trudną i wielowarstwową zagadką kryminalną, mającą swoje korzenie wiele lat wstecz. Aby dojść do rozwiązania tej sprawy inspektor policji będzie musiał podjąć walkę nie tylko o swoje życie, ale również najbliższych.

Podobnie jak w poprzednich tomach tej serii odnajduję tutaj typowe cechy dla tego autora, tj. niezbyt szybka akcja, złożona i wielowątkowa zagadka kryminalna, ukazanie pracy policji, powolne przygotowanie do wyjaśnienia tajemnicy, wątek córki - Line oraz ukazanie życia i poglądów mieszkańców małych, skandynawskich wiosek.

Na duży plus z mojego punktu widzenia zasługuje wpleciony wątek dotyczący resocjalizacji więźniów. Horst przedstawia własny punkt widzenia, swoje opinie i poglądy na ten temat. Wszystko to popiera konkretnymi danymi - statystyką. Łączenie wątku kryminalnego z problemami społecznymi to moja ulubiona mieszanka literacka, dlatego też z przyjemnością delektowałam się każdą stroną. Tematy społeczne niewątpliwie dają do myślenia, a nawet skłaniają do dyskusji.

Z przyjemnością poznam kolejną część przygód norweskiego policjanta. Bez wyrzutów sumienia mogę napisać, że ta seria chyba nigdy mi się nie znudzi, albowiem autor zyskał u mnie ogromną sympatię.

Za egzemplarz książki dziękuję agencji Business & Culture.

poniedziałek, października 10, 2016

Stos 3/2016

Stos 3/2016
Wraz z nadejściem jesieni ponownie budzi się do życia mój duch kulturalny. Do weekendowej ramówki weszły już filmy (wczoraj oglądałam genialny thriller, którego wkrótce recenzja). Coraz częściej znajduję również chwilę aby pobyć z książką. Oto co przygotowałam sobie na najbliższy czas:

1. Małgorzata Strękowska - Zaremba - "Wakacje z krową, czołgiem i przestępcą" [wygrana w konkursie]
2. Ian Rankin - "Na krawędzi ciemności" [wymiana książkowa]
3. Jefferson Bass - "Kości zdrady" [biblioteka]
4. Małgorzata Ronc - "Prokurator" [biblioteka]
5. Monisha Rejesh - "W 80 pociągów dookoła Indii" [biblioteka]
6. Hanna Greń - "Cynamonowe dziewczyny" [biblioteka]
7. Marcin Pałasz - "Szczęśliwi czas liczą! czyli to i owo o czasie i zegarach" [wygrana w konkursie]


Na osobne wyróżnienie zasługuje książka, która zajmie szczególne miejsce w biblioteczce. Jest to egzemplarz recenzyjny od agencji Business & Culture: "Szumowiny" - Jorn Lier Horst.

czwartek, października 06, 2016

Remigiusz Mróz - "Ekspozycja"

Remigiusz Mróz - "Ekspozycja"


Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: "Ekspozycja"
Ilość stron: 474
Rok wydania: 2015


Remigiusz Mróz - to imię i nazwisko szturmem opanowało blogosferę już jakiś czas temu. Co więcej - większość recenzji książek tego autora była pozytywna, a nawet pojawiały się "ochy i achy". A ja tylko czytałam i się przyglądałam. Nie mogłam uwierzyć, że polski pisarz może tworzyć tak zachwycające dzieła i cieszyć się wielką sławą wśród czytelników. Dlatego też postanowiłam, że zapoznam się z twórczością tego pana. Niestety, minęło wiele czasu zanim moje zasoby czasowe pozwoliły mi na swobodne zapoznanie się z "Ekspozycją", jednak już po kilku przeczytanych stronach wiedziałam, że będzie dobrze.

Na Giewoncie zostają znalezione zwłoki mężczyzny przybite do krzyża. Przybyły na miejsce zbrodni komisarz Wiktor Forst zostaje odsunięty od śledztwa, dlatego też do sprawy wciąga dziennikarkę Olgę Szrebską. Rozpoczyna się pościg za zabójcą, który nadaje wartkie tempo akcji podrzucając kolejne ofiary. Walka o dążenie do poznania prawdy przerodziła się w sensacyjną podróż do zakątków Rosji, wczesnego chrześcijaństwa oraz pokonania własnych słabości. 

Wiktor Forst i Olga Szrebska to dwoje bohaterów, którzy grają pierwsze skrzypce w tej powieści. Nie bez powodu są to bardzo ciekawe postaci, bogato skomponowane i starannie wykreowane. Wiktor i Olga to para odważnych, charyzmatycznych ludzi, o ciętym języku. Nie boją się żadnych barier, a przeciwności losu pokonują lekką ręką. Wykonywane przez nich ruchy, a w szczególności działania Wiktora wprowadzały mnie w prawdziwe osłupienie, a momentami w niedowierzanie. Nie mniej jednak razem tworzą zgrany duet.

Początek "Ekspozycji" był fantastyczny! Niestety z czasem moja euforia zaczęła spadać, albowiem pojawiło się zbyt wiele wątków pobocznych, które tak na prawdę niewiele wnosiły do sedna sprawy, a nawet miałam wrażenie że robimy krok wstecz. Nadmiar informacji/wydarzeń/ludzi/symboli/intryg sprawiła, że zaczęłam się zastanawiać do czego to wszystko prowadzi. Ostatecznie jednak zrozumiałam, że każdy element jest przez autora dobrze przemyślany i spełnia w powieści jakąś rolę. W lekturze zabrakło mi opisów miejsca akcji, np. Giewontu czy Tatr, albo rosyjskich miast czy bezdroży.

Na ogromny plus zasługuje zakończenie. Przyznam szczerze, że już dawno nie otrzymałam od żadnej książki tak wielkiej "bomby". Na moment zamarłam. Na wyróżnienie zasługuje również język, albowiem thriller czytało mi się przyjemnie i dość szybko. Wartka akcja i mnogość wydarzeń nie pozwalają aby odłożyć lekturę na półkę. Z przyjemnością poznam dalsze perypetie głównego bohatera czytając "Przewieszenie" i "Trawers". Zdążyłam również zapoznać się z pierwszymi przesłankami mówiącymi o tym, iż owa trylogia doczeka się ekranizacji. Prawdopodobnie będzie ona w formie serialu. Czekamy.

poniedziałek, października 03, 2016

Recenzja filmu "Jabłka Adama" [2005]

Recenzja filmu "Jabłka Adama" [2005]


Początek jesieni rozpoczyna sezon na jabłka - smaczne, polskie owoce. Jednak czy przyszło Wam kiedyś na myśl, aby spojrzeć na ten owoc jako źródło przemiany, transformacji? Duńska produkcja "Jabłka Adama" opowiada o procesie ludzkiej metamorfozy, jaka dokonała się przy pomocy jednego drzewa jabłoni. Dzięki odpowiedniej pracy drzewo wydaje zdrowe owoce z których możemy zrobić pyszną szarlotkę. Podobnie jest z naszym życiem - właściwa pielęgnacja, wysiłek doprowadzają nas od osiągnięcia zamierzonych celów. Nie bez powodu film ten wygrał Warszawski Festiwal Filmowy, bo to prowadziła uczta dla każdego kinomana!   

Na urzekającej prowincji stoi kościół, a zarazem ośrodek resocjalizacji prowadzony przez pastora. To tutaj trafia były więzień na przymusowe "wakacje". Adam za swój cel pobytu w tym miejscu wyznaczył sobie upieczenie szarlotki z jabłoni rosnącej obok kościoła. Sprawa z pozoru prosta i banalna przeradza się w prawdziwą wojnę o zdobycie kilku sztuk owoców i osiągnięcie zamierzonego celu. Dlaczego? Ponieważ z każdym dniem owoców jest coraz mniej, pojawiają się robaki oraz kruki, które wyjątkowo sobie upodobały jabłka Adama... Pobyt mężczyzny w tym ośrodku to dla niego lekcja życia i źródło wewnętrznej walki samym z sobą, która ma doprowadzić do bycia innym, lepszym człowiekiem. Jaki jest finał tego procesu?

Historia przedstawiona w tym filmie toczy się wolno. Nie znajdziemy tutaj szybkiej i brawurowej akcji. Jednakże potęga przekazu jest tak wielka, że nie sposób ani na chwilę oderwać się od produkcji. Tragizm miesza się z komedią, emocje spotykają się z uczuciami. humor goni groteskę, tajemnica stoi w parze z symboliką. Nie jest to kino, które dostarcza widzowi rozrywki. Zachęca ono do głębokich przemyśleń i spojrzenia na swoje życie z innej perspektywy. Z tej produkcji możemy również wyciągnąć wiele pytań: czy Bóg wystawa nas na próbę? Jak wielką potęgą jest szatan? Jak bardzo nasze życie wpływa na życie innych? Ile człowiek jest w stanie zrobić, aby osiągnąć zamierzone cele?

Nie ukrywam, iż zdecydowałam się na wieczór z tą historią z racji jednego z głównych bohaterów: Mads'a Mikkelsena. Po filmie "Polowanie" gdzie również zagrał główną rolę biorę w ciemno każdy film w jego udziałem. Tutaj również mnie nie zawiódł. Wspaniałą gra aktorska, połączona z męską i typowo skandynawska prezencją robią dobrą robotę.
Copyright © 2016 Okrety Myśli , Blogger