środa, lutego 26, 2014

"Skazaniec. Na pohybel całemu światu" - Krzysztof Spadło.

 
Autor: Krzysztof Spadło 
Tytuł: "Skazaniec" 
Rodzaj: ebook 
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 553


Z tematyką więzienną nie miałam jeszcze okazji się spotkać. Kilka wątków przewinęło się przez moje myśli w trakcie czytania książek wojennych, ale były to krótkie epizody, które nie utkwiły w mojej pamięci na długo. Książka Krzysztofa Spadło sprawiła, iż poznałam uczucia, charaktery i sposób na przetrwanie ludzi przebywający w więzieniu.

Autor książki do tej pory nie był mi znany. Wcześniej nie spotkałam się z jego twórczością co z perspektywy czasu jest plusem, bo tak udanego debiutu autorskiego już dawno nie miałam. Dopiero kiedy w blogosferze zaczęły pojawiać się recenzje owej książki, wiedziałam że nie mogę pozostać w tyle. Dzięki uprzejmości Pana Krzysztofa otrzymałam plik z powieścią i zabrałam się do lektury.

Lipiec 1922 roku. Do Centralnego Więzienia we Wronkach trafia skazany do karę dożywotniego pozbawienia wolności młody Stefan Żbikowski. Już pierwszego dnia poznał brutalną i okrutną codzienność, z jaką przyjdzie mu żyć. Niestety nie może liczyć na ulgę czy współczucie ze strony pracowników zakładu. Miejsce to rządzi się swoimi prawami, do których musiał się dostosować aby przeżyć. W jego własnej celi miał wiele czasu na przemyślenia, które dawały mu złudne nadzieje na lepszą przyszłość.

"Musicie wiedzieć, że każda cela to miejsce kaźni, gdzie czas znęca się nad człowiekiem. Jesteś tylko ty, twoje myśli i czas płynący w zwolnionym tempie. Sunie leniwie i pastwi się nad tobą, zagląda ci w umysł, budzi wspomnienia, zadaje pytania, na które nie ma odpowiedzi."

Z biegiem czasu, Ropuch zaczynał poznawać zwyczaje panujące w więzieniu, potrafił dostosować się do odpowiednich nakazów klawiszy, aż w końcu zrozumiał, iż życie w tym miejscu to trwały i rygorystyczny proces zajęć i obowiązków.

"Po miesiącu zaczynasz odpowiednio reagować na przeróżne bodźce, na gwizdy, na dzwonki, na wykrzykiwane komendy. Po dwóch miesiącach z chaosu wyłania się żelazny szablon i już wiesz, że do każdego sygnału przypisana jest konkretna godzina. Po trzech miesiącach trudno jest zapanować nad własnymi odruchami, zaczynasz się czuć jak pies Pawłowa(...). Twoje życia zamienia się w bezbarwny schemat, toczy się od gwizdka do gwizdka. Jesz na sygnał, sikasz na sygnał, srasz na sygnał..."

Z każdym kolejnym dniem, tygodniem czy miesiącem Ropuch zyskał szacunek kolegów, a byli wśród nich mordercy, gwałciciele, rabusie, rewolucjoniści, oszuści i złodzieje. Powoli i stopniowo zaczął wić sieć kontaktów, które doprowadziły go do pracy w stolarni. Jego umiejętności oraz precyzja z jaką wykonywał poszczególne przedmioty sprawiły, iż zyskał sobie przychylność naczelnika zakładu. Jednak była jedna osoba, która nienawidziła głównego bohatera i robiła wszystko aby mu zaszkodzić.

Książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Dzięki temu, iż autor książki tak realistycznie opisywał każdą sytuację już od samego początku książki czułam się tak, jakbym sama była jednym z więźniów, stojących obok i przyglądająca się tym wszystkim wydarzeniom. Jeżeli ktoś myśli, iż znajdzie tutaj bajeczki o perypetiach skazanych, grubo się myli. Fakty i jeszcze raz fakty, którymi operował autor najbardziej mnie przekonały. Szczegółowy opis uciekających dni, wykonywanie zadań przez więźniów, głębokie refleksje nad sensem istnienia czy racjonalnie wykreowany opis kumpli Ropucha powodują, że czytelnik może przenieść się do lat dwudziestych XX wieku.

Ciekawym zabiegiem w książce jest wkomponowanie wydarzeń, jakie miały miejsce w owym czasie, min. zamach na prezydenta Gabriela Narutowicza, napad na Cytadelę Warszawską, wprowadzenie polskiej waluty - złotego, czy też egzekucje wykonywane przy pomocy gazu. Zabieg ten spowodował, iż czytelnik może owe wydarzenie przeżywać z więźniami a tym samym jeszcze bardziej poczuć ten realizm.

"Skazaniec" to książka która z pewnością utkwi w mojej pamięci. Co więcej - dzięki rewelacyjnemu zakończeniu już teraz wiem, że II tom książki przeczytam kiedy tylko się pojawi. Mam nadzieję, że autor nie każe zbyt długo czekać. Z jednej strony cieszę się że perypetie Stefana Żbikowskiego jeszcze się nie zakończyły. Z drugiej jednak strony mam pewien niedosyt, iż autor zakończył I tom w tak kulminacyjnym momencie.

9 komentarzy:

  1. Cieszę się, że książka przypadła Ci do gustu. Jest rewelacyjna a zakoñczenie pobudza tylko głód ciekawości i jest sprawdzianem z cierpliwości :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie książka trenuje naszą cierpliwość. Fajnie że autor umożliwił blogowiczom na zapoznanie się z powieścią :)

      Usuń
    2. I ja się cieszę. Całkiem możliwe, że przegapiłabym tę książkę...

      Usuń
  2. To zakończenie było dla mnie totalnym zaskoczeniem, bo w trakcie lektury zdążyłam zapomnieć, że to dopiero pierwszy tom i myślałam, że wszystkie wątki się zakończą. :P

    Jeśli masz ochotę - zapraszam do siebie na wywiad z autorem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz że ja również czytając książkę myślałam o tym że książka na pierwszym tomie się kończy? I kiedy dotarłam do końca ogarnęło mnie ogromne rozczarowanie! Ale kiedy doczytałam ze II tom jest w trakcie tworzenia, odetchnęłam z ulgą :)

      Usuń
  3. Brzmi bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję że pan Spadło wkrótce ukróci nasze męki i poda datę premiery kolejnej części. ;-) To naprawdę znakomita książka, cieszę się że i Tobie przypadła do gustu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie się zgadzam. Byłabym szczęśliwsza znając datę premiery II części :)

      Usuń

Copyright © 2016 Okrety Myśli , Blogger